BOXER-MOTOR
spacer
header
Start arrow B M K arrow WETERAN SZOS arrow Zlot militarny Borne Suliowo 2005
Zlot militarny Borne Suliowo 2005 PDF Drukuj E-mail
Autor : mirek   
17.10.2005
drynda w wojennym rynsztunku
drynda w wojennym rynsztunku
W czwartek po pracy podjechałem po Roberta (przyjaciela z Wrocławia) pod robotę i wyjechaliśmy około 15.00 z miasta, prędkość przelotowa utrzymywała się w granicach 85-90km/h. Biorąc pod uwagę, że kolega waży z 85 kg a w koszu miałem 25 litrów paliwa, dwa namioty, dwa kaski WH, replikę MG34 i cały sprzęt turystyczny to motocykl jechał całkiem dobrze.

O 17.30 zatrzymaliśmy się przed Poznaniem na obiad i dalej w drogę - za Poznaniem odebraliśmy telefon od Perkunasa ze wyjadą do nas z Bornego do Szewcji (mała wieś za Wałczem), spotkaliśmy się koło 22 na miejscu.

Pierwsza noc na zlocie była dosyć spokojna, pomijając jakiegoś palanta, który koło 4 nad ranem chodził drąc się "nie spać wstawać". W dzień parada opóżniła się o godzinę i spędziliśmy ją stojąc w słońcu i pyle poligonu ubrani w oficerki i cały rynsztunek WH - spotkaliśmy w tym czasie żandarmerię WH na M72, jeden z nich był ubrany w płaszcz skórzany - na jego widok od razu zrobiło mi się chłodniej w mojej lekkiej bluzie.
Podczas parady trzymaliśmy się na początku kolumny by nie jechać w pyle za BRdemami i innym ciężkim sprzętem, trasa wiodła przez poligon do opuszczonego miasteczka koszarowego. Na mnie zrobiło to spore wrażenie - w środku lasów stoi kilka 3-4 piętrowyvh budynków, kino, stołówka, magazyny, wszędzie pusto - w jednym mieszka kilka polskich rodzin - które "pomysłowo" wycinają z pozostałych budynków stropy i nawet belki z więźby dachowej - palą tym w piecach.
Na terenie miasteczka pozostaliśmy sami, cała kolumna zlotowa pojechała dalej a my mamy plan... rozmawiamy z gromadką dzieci - chcieliśmy odnaleźć jakieś umocnienia, a nawet wyrzutnie rakiet balistycznych z głowicami jądrowymi - o których słyszał Perkunas od szefa muzeum w Bornem.

Niestety jednak ani dzieci ani starsi chłopcy w tej okolicy nie potrafili nam powiedzieć gdzie to jest, każdy tłumaczył w inny sposób i wskazywał inną stroną - być może te wyzutnie to Yeti. W końcu pojechaliśmy na piknik nad jezioro - ugotowaliśmy obiad, wykąpaliśmy się, postrzelaliśmy z replik MP40 do kubka po zupie itd - bardzo miły czas.
Potem powrót na poligon - po drodze pomogliśmy jednej dziewcznie z Oplem - zeszło nam niestety na to trochę dużo czasu...
Pod wieczór pochodziliśmy po straganach ze sprzętem militarnym wystawionym na poligonie, oglądaliśmy szalejących kierowców czołgów i transporterów opancerzonych itp.

W nocy juz nie dało się wytrzymać na zlocie, chałas, wyścigi oszołomów w uazach- miedzy alejkami z namiotami, Perkunasowi pijani harcerze chcieli ukraść siatke maskującą z namiotu itd.... Ja o 5 rano ide do organizatorów zeby zrobili wreszcie porządek - ale mówią ze ich to nie interesuje...
Rano pakujemy się i wyjeżdzamy - celem ma być baza w której były Nuklearne pociski balistyczne, po godzinnym poszukiwaniu i pytaniu tubylców, odnajdujemy dobrą drogę. Niestety kiedy dojeżdzamy na miejsce widzimy tylko kierowców buldożerów którzy równają spory plac i zgarniają gruz. Jednak Robert nie daje za wygraną - idzie do kierowców maszyn i rozmawia, okazuje się ze zrównano tylko centrum dowodzenia a dalej kilka set metrów w lesie stoją bunkry wyżutnie i silosy po głowicach. Chwila jazdy przez spory piasek i jadę tunelem gdzie stał samochód z wyzutnią, potem odnajdujemy w bunkrach przeciw atomowych mieszkania i hale ponoć na głowicę nuklearne. Ponoć za pobytu to wojsk rosyjskich wszystko było ogrodzone 3 płotami kolczastymi w tym jednym pod wysokim napięciem.

Wszystko to robi na nas spore wrażenie, metrowej grubości framugi od włazów, korytaże przejściowe do odkażania itd... Szkoda ze stoi zapomniane i bez reklamy - a można by zrobić atrakcję turystyczną.

W końcu po obejrzeniu umocnień decydujemy się że pora na obiad - szukamy jakiegoś jeziorka i robimy małe obozowisko, Antek zaskakuje nas wyjmując z kosza grilla turystycznego własnej konstrukcji, chłopcy grilują my z Robertem śpimy, potem jemy i zbieramy się do wyjazdu, naszym celem ma być Tuczno pod Wałczem (oraz zwiedzenie tamtejszych bunkrów).
W Tucznie jesteśmy około godziny 17-18, rozbijamy obozowisko nad pięknym jeziorem i siedzimy do nocy rozmawiając i robiąc co chwilę herbatę. Rano śniadanie, pakujemy się i wyjazd do bunkrów. Podziemia robią na wszystkich wrażenie, a zwłaszcza ich głębokość - schodzimy około 3 piętra pod ziemię, a tam trzy dosyć długię korytarze i kilka pomieszczeń, w sumie umocnienia trochę przypominają bunkry z MRU - ale nie są tak wielkie.

Potem żegnamy się na parkingu i my jedziemy do Wrocławia a Perkunas z Marcinem do Zgorzelca, każdy z nas przejechał na tym wyjeździe około 800 km i było bardzo ciekawie.

Wyjazd był fajny ale już więcej nie pojadę na żaden typowy polski spęd "bydła", Zlot w Bornem jest kolejnym przykładem że trzeba sobie samemu organizować wycieczki, a masowe zloty to tylko stada pijanych gnojków, szalejących w gazikach i na motocyklach, oraz zero organizacji.

pozdrawiam. Mirek (czarny)
www.redmotorz.studioo.pl

Opuszczone koszary, o których wspomina Mirek to Kłomino, gdzie stacjonowała radziecka jednostka obsługująca bazę wyrzutni rakietowych z głowicami jądrowymi. Baza wyrzutni znajdowała się w pobliżu wioski Kolonia-Brzeźnica i była najbardziej utajnonym obiektem kompleksu wojskowego Borne Sulinowo. Co ciekawe, zlokalizowano ją poza terenem poligonu zawłaszczonym przez sojusznicze wówczas wschodnie wojsko, na terenie polskich Lasów Państwowych. Uczestniczyłem w pierwszej cywilnej wycieczce niedługo po opuszczeniu Bornego Sulinowa przez Armię Radziecką. Niemiecka jednostka pancerna Guderiana, obóz jeniecki Gross Born (gdzie przebywali Powstańcy Warszawscy oraz oficerowie wielu narodowości, a klika tysięcy z nich zostało tam na zawsze), Wał Pomorski to wszystko łączy miejsce Borne Sulinowo...

WOjtek

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

czarny w pełnej krasie
czarny w pełnej krasie
Ostatnia aktualizacja ( 27.11.2005 )
Copyright 2000 - 2005 Miro International Pty Ltd. All rights reserved.
Mambo is Free Software released under the GNU/GPL License.
Turystyka motocyklowa